Translate

poniedziałek, 28 października 2013

Winny gulasz swej inności...

Tak, tak, winny! A od tego wina pachnie w całym domu :) i nie powiem, żeby mi to przeszkadzało, wręcz przeciwnie... Od dłuższego czasu chodził za mną gulasz wołowy i cieszę się, że mogę wam pokazać to co udało mi się dziś stworzyć. Powstał winny gulasz wołowy z warzywami, a inność właśnie w owych warzywach tkwi. Jest to danie dla wytrwałych, ale cierpliwość z pewnością się opłaci. :)

WINNY GULASZ WOŁOWY Z WARZYWAMI


Składniki:
0,5 kg wołowiny
łyżka mąki
3 cebule
kawałek pora
kapary w soli
pół pomidora
2 marchewki
garść oliwek

1 łyżeczka słodkiej papryki
1/2 łyżeczki ostrej papryki
1/2 łyżeczki czosnku
1 łyżeczka pieprzu
szczypta soli

1 szklanka czerwonego, wytrawnego wina
olej

Wołowinę myjemy i kroimy na kawałki, wielkość wedle uznania, oprószamy mąką i przesmażamy na rozgrzanym oleju.
W między czasie kroimy cebule i pora, po czym szklimy je razem z kaparami na łyżce oleju.
Kroimy również marchewki i pomidora w kostkę oraz oliwki na pół. Na łyżce oleju obsmażamy je wraz z przyprawami, po czym dolewamy wino i czekamy aż zawrze.


Mięso przerzucamy do garnka z grubym dnem (najlepiej płaskiego, wtedy mięso dochodzi równomiernie) dodajemy cebulę, mix pomidorowy oraz 1,5 szklanki wody. Całość dusimy na wolnym ogniu mieszając co pół godziny i w razie potrzeby dolewając wodę. Czas duszenia należy dostosować do mięsa, powinno być miękkie i delikatne. Moje duszenie trwało ok 2,5h. Gulasz najlepiej komponuje się z kaszą.

Smacznego :)

piątek, 25 października 2013

Kawa z widokiem / Coffe with the view

Witajcie! Pogoda tej jesieni nas rozpieszcza, a piękny Kraków wygląda dzięki niej jeszcze lepiej. Warto wykorzystać te piękne dni i wybrać się gdzieś zjeść coś dobrego... Pytanie tylko co i gdzie?... Zacznijmy może od kawy i ciastka. Piękny widok, smaczną kawę i przemiłe chwile w słoneczku zapewni nam "Cafe Szał", znajdująca się w samym centrum gwarnego, krakowskiego rynku, na dachu Sukiennic.

Hello! The weather this fall spoil us and the beautiful Krakow looks even better. Take advantage of these beautiful days and go out eat something good... The question is what and where? ... Let's start with a cup coffee with some cake. Beautiful view, quite good coffee and delightful moments in the sunshine will give us "Cafe Szał", which is located in the heart of the bustling, Market Square, on the Cloth Hall roof.

Wejście do kawiarni prowadzi przez drzwi Muzeum Narodwowego w Krakowie.
The entrance to the cafe  leads through the doors of National Museum in Krakow.

OCENA/RATING (1-5)
  Jedzenie/Food : 4,5
Ceny/Prices: 3,5
 Wystrój(widok)/Decor(view): 5
Ogólna ocena/Overall rating: 4,33

Kawa nie jest bardzo droga, duże latte, o całkiem niezłym smaku, kosztuje ok 10zł. Ciastko to już nieco większy wydatek, ale firmowe mogę z czystym sumieniem polecić. Słodkie, ale bardzo dobre. No i największy atut słońce+widok :) Warto jednak wziąć pod uwagę, że słońce na tarasie jest najwyżej do 14.

The coffee is not very expensive, large latte, a pretty good taste, costs about 10 PLN. Cake is more expensive, but the cake of a house I can recommend for sure. Sweet, but very good. And the best: sun + views :) But it is good to know, sun on the terrace is till 14 o'clock.



1.W oczekiwaniu na zamówienie z widokiem na kościół Mariacki.
2. Wejście do "Cafe Szał".
3. Nasza kelnerka :)
4. Pyszności.
5. Widok na krakowski Rynek Główny i kościół  Św Wojciecha. 

niedziela, 20 października 2013

Aromatyczna karkówka z patelni

Dziś pomysł na aromatyczną karkówkę pachnącą miodem, czosnkiem i jabłkami ;) W pół godziny bez sztucznych mixów czy woreczków :) 

Składniki:
500g karkówki
łyżka oleju
½ szklanki soku jabłkowego
½ szklanki wody

Marynata
łyżka miodu
łyżka oliwy z oliwek
łyżeczka cury
łyżeczka czosnku
łyżeczka słodkiej papryki
łyżeczka ostrej papryki
łyżeczka soli
łyżeczka pieprzu

Składniki na marynatę dokładnie mieszamy. Karkówkę kroimy na cienkie plastry i lekko rozbijamy, a następnie dokładnie smarujemy marynatą i wkładamy na minimum 1h do lodówki.
Na patelni, najlepiej grillowej, rozgrzewamy olej. Układamy na niej plastry karkówki i obsmażamy z obu stron.
Następnie podlewamy całość połową soku z wodą i prużymy kilka minut. Czynność tę powtarzamy po odwróceniu mięsa.

I tak oto, małym kosztem zarówno czasu jak i pieniędzy mamy na prawdę pyszny obiad.
Smacznego!


sobota, 14 września 2013

Kokosowe pancakes & świeże maliny

Coconut pancakes & fresh raspberries - dla mnie idealne połączenie :)

KOKOSOWE PANCAKES

Składniki:
1szkl mąki, najlepiej grubej, ja użyłam 750
3 jajka
1szkl mleczka kokosowego
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżeczki cukru
garść wiórków kokosowych
ew. odrobinę zwykłego mleka
masło/olej kokosowy

Jajka miksujemy z cukrem, dodajemy mąkę i proszek. Gdy się połączą masę rozrzedzamy mleczkiem kokosowym. Jeśli nadal jest zbyt gęsta (choć trochę gęsta być powinna :)) można dodać odrobinę zwykłego mleka. Na koniec dodajemy wiórki.
Na patelni rozgrzewamy tłuszcz, najlepiej masło/olej kokosowy (różne nazwy ale to to samo), bo można go bez obaw rozgrzewać do wysokich temperatur. Na patelnię wylewamy łyżką ciasto tworząc małe, okrągłe placuszki. Smażymy na złoto.

Mi najlepiej smakują ze świeżymi malinami i sokiem malinowym :) smacznego!



środa, 11 września 2013

Ekspresowe ciasto na poprawę humoru - torcik kajmakowy

Jesień, jesień, jesień... Ale nie ma się co poddawać niekorzystnej aurze, trzeba z nią walczyć. A, jak dobrze wiemy, nic tak nie poprawia nastroju jak "słodkie grzechy" :) Wszystkie produkty są łatwo dostępne, a świeże owoce dostaniemy bez problemu, jak widziałam wczoraj, na Kazimierzu, a skoro tam to i pewnie na każdym krakowskim targu. Wybór duży: borówki, porzeczki, maliny, wiśnie, nawet truskawki, choć ceny, trzeba przyznać, turystyczne... Tak czy siak było warto!


TORCIK KAJMAKOWY

Składniki:
suche wafle
masa kajmakowa
ulubione owoce np.: borówki, truskawki, maliny
ewentualnie kwaskowy dżem

Wafle rozkładamy, każdy smarujemy z jednej strony masą kajmakową. Jeśli wybraliśmy wersję z dżemem jeden, zamiast kajmakiem, smarujemy właśnie nim. Wafle ostrożnie składamy w torcik. Dekorujemy wierzch owocami, albo innymi ulubionymi dodatkami takimi jak wiórki kokosowe, bita śmietana, posypki do ciast etc... Przepyszny i robiący niezłe wrażenie produkt końcowy z pewnością poprawi nam humor :)

wtorek, 6 sierpnia 2013

Lemoniada z nutą truskawkowo-agrestową


Uff jak gorąco... puff jak gorąco... uch jak gorąco... :) prognozy nie wskazują by coś miało się zmienić, a w takie dni nic tak nie smakuje jak lekko schłodzona lemoniada ;)

LEMONIADA Z NUTĄ TRUSKAWKOWO-AGRESTOWĄ

Składniki:
1l wody
ok 5 łyżek cukru
2 cytryny
kilka truskawek
kilka małych agrestowych kulek
kostki lodu


Cukier rozpuszczamy zalewając go odrobiną wrzątku. Zostawiamy ćwiartkę cytryny, a z reszty wyciskamy sok. Sok, wodę, syrop cukrowy i kostki lodu wrzucamy do blendera i miksujemy.

Truskawki myjemy, kroimy i wrzucamy do naczynia, w którym podamy lemoniadę. Podobnie ćwiartkę cytryny i agrest (w jego przypadku bez krojenia). Wlewamy lemoniadę do naczynia i wstawiamy na 5-10min do lodówki. Płyn nabierze lekko różowego koloru i słodkawego smaku dzięki truskawkom. To idealna propozycja na tak upalne dni jakie mamy tego lata.


Smacznego!




poniedziałek, 1 lipca 2013

Pink Lemonade

Yuhuuuu! Wraca słoneczko :D

Już jutro będzie nas przyjemnie ogrzewać, więc ubezpiecz się w lemoniadę ;)

PINK LEMONADE

Składniki:
ćwiatka arbuza
2 cytryny
3 łyżki cukru (najlepiej trzcinowego)
1l wody

Cytryny wyciskam do ostatniej kropli i pozbywam się pestek z soku. W soku rozpuszczam cukier. Arbuza kroję i w miarę możliwości pozbawiam pestek. Dolewam odrobinkę wody i blenduję wszystko razem przez chwilę. Dolewam resztę wody. Przelewam ostrożnie do butelki, bo na dnie naczynia powinny zebrać się resztki pestek, które znalazły się w miksturze (ich oczywiście nie wlewam ;).
Lemoniada na jakieś 15minut ląduje w zamrażalniku, a następnie w lodówce. Najlepiej podawać schłodzoną z kostkami lodu :)

Smacznego!

niedziela, 30 czerwca 2013

Risotto, czyli mięsny recykling

Moja ulubiona potrawa, gdy mam ochotę na coś dobrego na obiad, ale łóżko jest wybitnie kuszące, gdy pogoda nie nastraja do wyjścia, gdy obowiązki nie naglą, a ostatnią rzeczą, na którą mam ochotę to spędzić godzinę przy garach ;)


RISOTTO Z OLIWKAMI

Składniki:
mięso z kurczaka (u mnie sporawe piersi pieczonego kurczaka, które zostały z wczoraj plus tłuszczyk, który się wytopił)
dwa woreczki ryżu
dwie marchewki
cebula
oliwki
groszek
koperek

Cebulę kroimy na drobno, wrzucamy na głęboką patelnię lub do płaskiego garnka, dodajemy tłuszczyk, o którym mowa w składnikach, lub trochę oleju. Na patelnię ścieramy marchew, na grubych oczkach tarki. Przesmażamy całość. W międzyczasie mięso oddzielamy od kości i kroimy. Dorzucamy do reszty składników. Woreczki z ryżem rozrywamy i wsypujemy ryż na patelnię, zalewamy ok 1l wody. Oliwki kroimy i dodajemy. Doprawiamy solą, pieprzem i przyprawami wg. uznania. Ja miałam dość aromatyczny tłuszcz, więc nie musiałam dodawać zbyt wiele. Do naszego risotto wsypujemy też 2/3 posiekanego koperku, który mamy do dyspozycji. Całość mieszamy i zostawiamy na czas gotowania się ryżu z opakowania + ok. 5min. Po połowie czasu warto całość przemieszać i upewnić się czy woda nie trzeba dolać wody, ale co do zasady można w tym czasie usiąść z książką i herbatą pod kocem i niczym się nie przejmować :)
Na sam koniec na patelnię wrzucamy groszek i jeszcze chwilę gotujemy całość. Zdejmujemy z ognia i zostawiamy na jakieś 5min, żeby ewentualny nadmiar płynu mógł się wchłonąć/odparować. Resztę koperku wykorzystaj do dekoracji.

Pyszny, pożywny i bezproblemowy obiad gotowy!
Smacznego :)

czwartek, 27 czerwca 2013

Koktajl antydepresyjny truskawkowo-arbuzowy

F***k this ugly weather :/ Find SUN inside!
:D


LEKKI ANTYDEPRESYJNY KOKTAJL TRUSKAWKOWO-ARBUZOWY

Składniki
0,5kg truskawek
niewielka cząstka arbuza
cukier trzcinowy
1,5 szkl. maślanki
1 szkl. mleka

Truskawki myjemy, obieramy i zasypujemy cukrem. Czekamy jakiś czas, żeby puściły sok. Arbuza kroimy na cząstki, w miarę możliwości pozbawiamy pestek, ale jak nam się kilka zmiksuje - nie szkodzi :)
Miksujemy całość.
Dodajemy "zabielacze", ja zdecydowałam się na maślankę nieco mniej kwaśną od kefiru i mleko, które dzięki konsystencji sprawia, że koktajl jest bardziej płynny a przez co przyjemnie lekki w sam raz do śniadania.

Smacznego!

sobota, 25 maja 2013

Placek (omlet) owsiany "hardcore'owy koksu" XD

Dziś danie idealne dla sportowców, instruktorów fitness, wycieczkowiczów i wszystkich tych, którzy potrzebują dużej dawki energii w pełnowartościowej odsłonie.

Mój styl życia nie rzadko wymaga ode mnie dużego zaangażowania i ciągłego działania. Przemieszczam się z miejsca na miejsce, szczególnie "w sezonie", rowerem , a czasu jest ciągle mało. Często brakuje go właśnie na jedzenie. 

Placek owsiany to idealne rozwiązanie na tak zwany "ciężki dzień", czy np na wycieczkę w góry, na której nie będzie możliwości zjedzenia normalnego posiłku wcześniej niż wieczorem.

Omlet jaki dzisiaj wam pokaże jest bardzo (bardzooooo!!!!) pożywny, sycący i dostarcza bezcennych wartości odżywczych: węglowodanów złożonych z owsianki, białka z jaj i w zależności od dodatków innych cennych składników. 
U mnie dziś banan będący źródłem potasu, którego dużo tracimy pocąc się, witamin z grupy B, witaminy C, A oraz fosforu i tryptofanu (aminok
wasu uwalniającego serotoninę) :D 
Do tego borówka amerykańska będąca świetnym antyoksydantem oraz źródłem potasu, wapnia, fosforu i magnezu. Ponadto zawierająca znaczne ilości sodu i żelaza, witaminę A i C oraz enzymy obniżające poziom cholesterolu.
No i wreszcie pestki słonecznika. Źródło białka, wielo- i jednonienasyconych kwasów tłuszczowych (patrz tutaj) oraz potasu, fosforu, magnezu, żelaza i cynku. Znajdziemy w nich też witaminę E oraz foliany. 


PLACEK (OMLET) OWSIANY "HARCORE'OWY KOKSU"


Składniki (porcja na cały dzień):
szklanka płatków owsianych
4 jaja
1 średni dojrzały banan
dwie garście borówek amerykańskich
pestki słonecznika
łyżka miodu (do smaku)

Płatki zalewam wrzącą wodą (do połowy objętości, bo nie chcemy ich ugotować) i odstawiam do nasiąknięcia. Po chwili należy całość przemieszać, żeby nasiąkały równomiernie.
Jajka roztrzepuję do uzyskania jednolitej masy. Dodaję miód. Banana kroję lub jeśli jest bardzo dojrzały rozgniatam widelcem, warto zostawić kawałek do dekoracji i zjedzenia na surowo ;) Owoce dodaję do masy jajecznej i całość wlewam do płatków. Na koniec jedna garść borówki i jedna garść pestek ląduje w masie na omlet.
Potrzebujemy dużej, głębokiej patelni. Ponieważ tak duży omlet smaży się długo i ma tendencję do przywierania smaruję moją teflonową patelnię odrobiną oleju, dla pewności :)
Wylewamy masę na rozgrzaną patelnię i czekamy, po 2, 3 minutach przykrywam patelnię by przyspieszyć proces ścinania się jaj. Na usmażenie omletu o grubości ok. 1cm potrzeba ok. 20min. Co jakiś czas należy podnieść pokrywkę by pozbyć się nadmiaru pary wodnej. Gdy omlet zacznie się ścinać od spodu należy zacząć go lekko podważać by odkleił się do patelni. Teraz czekamy aż wierzch omletu zetnie się na tyle by było możliwe odwrócenie go. Ścięty placek odwracamy za pomocą talerz lub pokrywki odwracając przykrytą patelnię do góry nogami, a następnie zsuwając placek ostrożnie drugą stroną z talerza/pokrywki na patelnię z powrotem. Druga strona smaży się znacznie krócej i trzeba pilnować by się nie przypaliła.


Ja wolę ten placek w wersji na zimo, więc zdejmuję z patelni i zostawiam do następnego dnia, do ostygnięcia, dopiero wtedy kroję i wkładam do plastikowego pojemnika, na wierzch kładę surowe owoce.

Najlepiej smakuje w duecie z kefirem lub wyciskanym sokiem warzywno-owocowym.

Aktywnego dnia i smacznego jedzonka! 
:-D

piątek, 3 maja 2013

Pasta dr Budwig - sposób na zdrowe śnadanie, pełnowartościowy dressing, czy profilaktykę raka...

Dziś opowiem wam trochę o moim ostatnim odkryciu na warsztatach z żywienia. Omawialiśmy różne kwestie, ale mnie najbardziej zaciekawił temat dotyczący kwasów tłuszczowych (jak nie trudno zauważyć po ostatnich postach :)
Przy okazji tego tematu wspomnieliśmy o diecie dr Budwig. W telegraficznym skrócie - twierdziła ona, że przyjmowanie kwasów tłuszczowych omega 3, w postaci oleju lnianego, w odpowiedniej ilości i formie, o której za chwilę, może być bardzo korzystne dla zdrowia, a nawet może mieć dodatni wpływ na procesy autoleczenia zmian nowotworowych oraz może zapobiegać ich powstawianiu.

Jaka jest najlepsza forma spożywania tego oleju? Według dr Budwig jest to pasta powstała przez połączenie sera białego i oleju lnianego.
 
"Zmiksowanie zawierającego nienasycone kwasy oleju lnianego z serem ma na celu utworzenie emulsji. Powoduje to związanie kwasów tłuszczowych oleju z grupami siarczkowymi aminokwasów, z których składa się białko sera białego. Umożliwia to bardzo szybkie wchłanianie kwasów tłuszczowych w układzie pokarmowym i transportowanie do komórek ciała, a następnie prawidłowe ich metabolizowanie.
Obecność aminokwasów siarczkowych z sera stabilizuje wiązania nienasycone kwasów tłuszczowych i nie dopuszcza do zbyt szybkiego utleniania się tych wiązań, tak by organizm mógł w pełni wykorzystać kwasy tłuszczowe."

Brzmi na dość skomplikowane, ale w praktyce wygląda to tak:


Składniki:
4-6 łyżek oleju lnianiego
pół szklanki kefiru lub maślanki
ok. 20dkg sera białego


Do blendera wlewamy płynne składniki i chwilę miksujemy. Następnie porcjami dodajemy ser. Całość powinna osiągnąć konsystencję półpłynnej emulsji (coś jak gęsta śmietana/majonez).





Tak przygotowaną pastę można przechowywać w lodówce, w szklanym naczyniu, max 1dzień.

Bardzo dobrze sprawdza się jako dodatek do owsianki (zamiast jogurtu), można ją też jeść na chlebie, albo samą dodając ulubione warzywa, pestki czy kiełki. Pastę dobrze jest przed podaniem przyprawić wedle własnego gustu i smaku :)
Pasta dr Budwig świetnie nadaje się również jako baza do dressingów, wystarczy dodać odrobinę musztardy czy octu balsamicznego, a uzyskamy bardzo ciekawy efekt.

Wypróbujcie, na prawdę warto!



Smacznego :)

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

CYKL: no2. Maltańskie smaki

Przyszedł czas na drugi odcinek "Kulinarna fotorelacja z Malty" tym razem w roli głównej dania główne. :)

Zacznijmy od klasycznej Maltańskiej Sałatki




Malta to mała i słoneczna wyspa, więc nie choduje się na niej raczej zbyt wielu warzyw. W skład tradycyjnej sałatki wchodzi fasola, kapary, oczywiście oliwki, suszone pomidory, kilka surowych, regionalny kozi ser z pieprzem i chrupkie wytrawne ciastka.



Do sałatki często podaje się pieczywo o zagadkowej nazwie hobz biz-zejt.

Jest rodzaj grzanki natartej sowicie pomidorem tak by zmieniła swój kolor na pomarańczowo czerwony, na wierzchu posmarowana pastą z tuńczyka, fasoli, oliwek, pomidorów, cebuli i pietruszki. Niby prosta rzecz, a tak genialnie smakuje, że mogę ją spokojnie uznać za najmilsze wspomnienie mojego podniebienia

Do maltańskiej sałatki zjedliśmy oczywiście klasyk - rybę (w jak się okazało grubej panierce) z frytkami.

Wszystko jak zwykle w lokalnej knajpie partii pracy, więc porcje okazały się nawet dla naszych pojemnych żołądków kosmicznie duże :D





Oprócz sałatki i ryb regionalnym daniem jest królik, którego oni nazywają często fenkiem. Podają go na różne sposoby, my mieliśmy okazję jeść go dwa razy, oba doświadczenia miłe, acz drugie podejście było bardziej udane (zdj. obok), gdyż podany królik był mniejszy (młodszy) i miał lepsze, a do tego dobrze wysmażone mięsko.









Fanem królików był przyjaciel, ja z kolei zdecydowałam się na Rib Eye Stek, bo miałam akurat wybitnie mięsny nastrój.




Jest to stek z antrykotu z charakterystycznym "tłustym" oczkiem po środku. Oczywiście rare, bo taki lubię najbardziej :D i nie zawiodłam się - najlepszy stek jaki jadłam w życiu. Wprost rozpływał się w ustach....


A wszystko to popiliśmy lokalnym winem, prawdziwy świąteczny relaks, który każdemu polecam :)


sobota, 27 kwietnia 2013

Orzeźwienie w butelce - oryginalna lemoniada oczyszczająca

Upały, upały, upały :D nareszcie!!! Ach uwielbiam gdy wszędzie jest tyle słońca i gdy grzeje aż miło, ciepłe wieczory też są cudowne. Trzeba jednak pamiętać, by przy tych temperaturach regularnie nawadniać organizm. Najlepsza jest oczywiście wysoko mineralizowana woda, ale dla tych, którzy nie są pasjonatami (w końcu "woda nie wódka dużo się nie wypije" xD) mam propozycję nie do odrzucenia...

Ideę przepisu poznałam, dzięki cudownej Dee (zajrzyj: http://fashionheartdotorg.wordpress.com/) już jakiś czas temu, ale dopiero wczorajsze 30stopni zmotywowało mnie by go wypróbować - efekt GENIALNY!!!

PRZYJEMNE ORZEŹWIENIE + NIETUZINKOWY LEKKI SMAK -> czegóż trzeba więcej ;)


"LEMODeeNIADA"

Składniki:
2 butelki wody (najlepiej wysoko mineralizowanej)
1 cytryna
1 ogórek
korzeń imbiru
mięta

Butelki odkręcam i odlewam z nich po pół szklanki. Cytrynę obieram i kroję w kostkę. Ogórka obieram i kroję w słupki. Korzeń imbiru również obieram i odkrawam dwa trzy nie za duże kawałki na butelkę. Wszystko wciskam do środka rozdzielając równo między butelki, na koniec dodaję do środka miętę, zakręcam i wstawiam do lodówki na ok. dobę (minimum na noc). Podawać schłodzone.

Smacznego! :)

piątek, 26 kwietnia 2013

Nietypowy schabowy, czyli jak zrobić zwykły obiad inaczej


Klasyk klasykiem, ale każdemu może się znudzić. Wtedy do kuchni powinna wkroczyć inwencja twórcza i w prosty, możliwie najszybszy sposób pozmieniać nam szyki. I tak też się stało, rozbiłam sobie dwa kotlety na dzisiejszy obiad i wtedy koncepcja się zmieniła...

SCHABOWY SOUTE Z IMBIREM NA KASZY GRYCZANEJ
(porcja dla dwóch głodnych osób)


Składniki:
4małe lub 2duże plastry mięsa ze schabu
korzeń imbiru
sos sojowy
pieprz
zioła prowansalskie
chili (ja używam takiego w młynku, z solą)
woreczek kaszy gryczanej
odrobina masła

warzywa wedle upodobań :)



Kaszę gryczaną wstawiamy i gotujemy według przepisu na opakowaniu.
Rozgrzewamy patelnię teflonową, najlepiej "grillową"
Mięso rozbijamy tłuczkiem, z obu stron, nacieramy plastrem imbiru. Oprószamy przyprawami, a na wierzch trzeba kapnąć dwie krople sosu sojowego i rozprowadzić po mięsie. Kroimy cieniutkie plasterki imbiru, po dwa na plaster mięsa.
Kawałki schabu kładziemy na rozgrzanej patelni i smażymy bez tłuszczu ok. 2-3min z każdej strony.

I po minucie jeszcze raz z obu stron. Patelnię zestawiamy z ognia i przykrywamy pokrywką, żeby mięso doszło w środku i żeby aromat imbiru pełniej się uwolnił.

Na talerz wykładamy warzywa, ja dziś zdecydowałam się na lekko sparzonego brokuła i pomidorki koktajlowe. Wsypujemy porcję kaszy a na niej układamy kawałki mięsa i masło.

Życzę smacznego :)

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Zielona przedwiosenna sałatka dietetyczna

Moja pierwsza acz nie ostatnia inspiracja szkoleniem dietetycznym :) Dużo warzyw, surowy brokuł zawierający dużo żelaza, jagody goi jako świetny antyoksydant, kiełki będące źródłem cennych witamin oraz olej rzepakowy jako dobre źródło kwasów omega 3 i omega 6 (więcej tutaj), za to musztarda bez "E..." i bez glutaminianu sodu ;) Bomba witaminowa mimo braku świeżynek na przedwiośniu.



ZIELONA SAŁATKA PRZEDWIOSENNA

Składniki:
sałata
brokuł
groszek
rzodkiewka
kiełki słonecznika
jagody goi

olej rzepakowy tłoczony na zimno
ocet balsamiczny
łyżeczka kremu z gorczycy



Na talerz wrzucamy porwaną sałatę i kiełki. Do niej trzemy dwa kwiatki oderwane od brokuła, dorzucamy groszek. Kroimy rzodkiewkę i dodajemy.
W osobnej miseczce mieszamy łyżeczkę kremu z gorczycy z kilkoma łyżkami oleju rzepakowego i kilkoma kroplami balsamico do smaku. Mix warzywny polewamy dressingiem, posypujemy odrobiną jagód goi i gotowe.

Smacznego! :)

Na zdrowie! Omega 3 i omega 6: O nienasyconych kwasach tłuszczowych, czyli "jedz tłuszcz a schudniesz"? i nie tylko...

Dziś zainspirowana szkoleniem dietetycznym Iwony Wierzbickiej, na którym byłam ostatniej niedzieli postanowiłam podzielić się z wami małą częścią tego co z niego wyniosłam, ale obiecuję, że to nie koniec ciekawostek.

Czy wiecie co to są nienasycone kwasy tłuszczowe? Obiły wam się o uszy nazwy omega 3, czy omega 6? Powiem wam, że mi się wydawało, że wiem co to jest, ale nie zdawałam sobie sprawy jak ogromnie ważne jest by dostarczać ich do organizmu wraz z dietą w odpowiednich (jakich? nie miałam pojęcia) ilościach, ba! mało tego w odpowiednich proporcjach.

Dlaczego to wszystko jest takie ważne? Niby banał - "żeby dbać o zdrowie" - ale obecnie mało przekonywujący, bo co rusz coś ma "dbać o nasze zdrowie". Przyjrzyjmy się tym kwasom więc dokładniej...

OMEGA 3, OMEGA 6 dla Ciebie?
Czy masz problemy z układem odpornościowym? Ciągle chorujesz i nie wiesz dlaczego? Planujesz lub spodziewasz się dziecka? W rodzinie ktoś chorował na raka i boisz się, że Ciebie też to czeka? Masz problemy z ciśnieniem, cholesterolem, a może z krzepnięciem krwi? Nie chcesz zapominać o wszystkim na starość? Zauważasz u siebie problemy ze skórą? Zaczynasz widzieć nieostro? Boli Cię głowa? A może jesteś sportowcem i chciałbyś się skutecznie i szybko regenerować? Lub może po prostu Twój metabolizm nie działa tak jak powinien i chcesz to zmienić?

Jeśli na choć jedno pytanie odpowiedziałeś tak to znak, że z pewnością kwasy omega 3 i omega 6 będą dla Ciebie przydatne :)
Podstawowymi rodzajami tych kwasów, wykorzystywanymi przez nasz organizm są:
EPA omega 3
GHA omega 6
GLA omega 6

D z i a ł a n i e:
-przede wszystkim w znacznym stopniu mają korzystny wpływ na poprawę funkcjonowania układu immunologicznego
-jeśli stosuje się w dobrych proporcjach kwasy omega 3 i 6 mogą one zmniejszać ryzyko chorób nowotworowych
-regulują pracę układu krwionośnego, tworzą zabezpieczenie w żyłach przeciwko przyklejaniu się w nich złogów, niemalże jak warstwa teflonowa :) wpływają korzystnie przy tendencjach z kurczliwością naczyń krwionośnych
-wpływają korzystnie na pracę mózgu, zmniejszają ryzyko demencji starczej
-poprawiają wygląd i napięcie skóry, wyraźny wpływ na zapobieganie i leczenie atopowego zapalenia skóry
-przyspieszają procesy regeneracji i odbudowy komórek
-niedobór może mieć wpływ na rozwój cukrzycy typu I oraz na występowanie wielu innych chorób i dolegliwości,
-dostarczane w krwi pępowinowej mają niebagatelny wpływ na prawidłowy rozwój płodu w łonie matki jak również po urodzeniu,
-niedobór DHA może powodować spowolnienie dojrzewania mózgu oraz hamować rozwój intelektualny i psychoruchowy dziecka
-DHA ma związek z ostrością widzenia
-niedobór może wpływać na większą skłonność do alergii
-wpływają na łagodzenie migren i bólów głowy
-zapobiegają przerostowi prostaty
-uśmierzają bóle menstruacyjne, PMS

Ponad to nienasycone kwasy tłuszowe GLA mogą przyspieszać proces odchudzania dzięki zdolnościom GLA do regulacji działania insuliny, a jej okiełznanie chroni organizm przed dalszym tyciem oraz dzięki przyspieszeniu tempa przemian metabolicznych na poziomie komórkowym. Pobudzają do przemian w prostaglandyny brunatną tkanką tłuszczową, a to one dają impuls do spalania tłuszczów, w mitochondriach tej tkanki. 


Kwasy omega 3 i omega 6 są niezbędne do pracy hormonów tkankowych, dzięki czemu regulują procesy metaboliczne, pracę w układzie krwionośnym, immunologicznym i innych. Ważne jest jednak by przestrzegać złotej proporcji między nimi:

OMEGA 3 : OMEGA 6
1 : 2

W czym znajdziemy kwasy omega 3 i 6?

Razem przede wszystkim, w niepopularnym już niestety, TRANIE, natomiast GLA w oleju z wiesiołka, czy z ogórecznika.
Produkty bogate w nienasycone kwasy tłuszczowe to oleje tłoczone na zimno, orzechy, pestki i ryby morskie (sardynki, śledź, łosoś).

Niestety w przypadku tych produktów bilans omega 3:6 jest często nie taki jakiego potrzebujemy. Jako bardzo dobrze zbilansowany warto polecić olej rzepakowy.

Zdecydowana większość potraw ma kolosalną przewagę kwasu omega 6, który w przewadze może mieć działanie prozapalne. Jeśli chcemy uzupełnić więc dietę o omega 3 można wykorzystać do tego olej lniany, który ma w przewadze właśnie ten rodzaj tłuszczu.

Na koniec trochę o tranie. Można go nazwać magicznym lekiem na wszystko. Zwykle produkowany jest z wątroby rekina lub dorsza. W zależności od producenta zawiera większą lub mniejszą ilość kwasów omega 3 i omega 6, a także wartościowe witaminy E, A i D.

Przykładowe etykiety dwóch "produktów tranowych": tabletki i tran w płynie, spójrzcie na wartości EPA i GHA i sami zdecydujcie (zwróć uwagę zapis "g" a "mg" ;) piszę tak dla pewności)


Tran w płynie może mniej wygodny ale chyba warto...

Chcecie usłyszeć więcej? Polecam:


>Macie jakieś przemyślenia? 
>Pijecie tran regularnie czy może zupełnie nie? 
>Jak myślicie, w waszym organizmie jest pod dostatkiem omega 3 i omega 6?

Czekam z niecierpliwością na wasze komentarze... :)



czwartek, 4 kwietnia 2013

CYKL: no1. Maltańskie smaki - "snacks"

Gdy jestem za granicą zawsze próbuję różnego rodzaju regionalne specjały. Najlepiej szukać regionalnych małych barów, które przygotowują jedzenie raczej pod miejscowych.
Na Malcie w mieście La Valetta zanalzłam takowy i oto co w nim miałam okazję próbować.

Na talerzu widzicie krążki cebulowe, z pewnością pozostałość po panowaniu anglików na wyspie. Zdecydowałam się też na małą, jak się okazało bardzo ostrą, ale dobrą kiełbaskę na ciepło. Trzecim specjałem jest kurczak w patyczkach :) świetny "snak", również ciepły, soczysty i bardzo dobrze przyprawiony.


A do picia lokalne piwko "Cisk" - na prawdę niezłe, polecam ;)


Ze snaków warto skosztować oczywiście pastizzi - rodzaj wytrawnego pierożka w cieście francuskim.


Bardzo ciekawe okazało się też Anchovy Pie, czyli nadziewana bułka z drożdżowego ciasta. W środku oliwki, zielony groszek, coś jakby zielone glony? :) i oczywiście anchois, skąd nazwa. Bardzo ciekawe połączenie, z każdym gryzem smakowało bardziej :)


Na Malcie popularne są również arancinie. Jest to większa lub mniejsza ryżowa kulka w panierce. Ryż przeważnie jest gotowany z cury i dość mocno rozgotowywany. W środku znajdziemy różne dodatki, najpopularniejszym jest gotowany kurczak i zielony groszek, więc można to porównać do risotto tyle, że w wersji na wynos.


Najbardziej jednak smakował mi hobz biz-zejt, o którym w następnym poście :)